|
|
|
Coma - Pierwsze Wyjscie Z Mroku
*****
W roku 2004 w Polsce mial miejsce spektakularny debiut. Na nasza rodzima scene rockowa wkroczyl rewelacyjny zespol Coma. Album, ktory mal pokazac oblicze zespolu prezentowal sie swietnie. Ostre, czasem wrecz metalowe granie, i wspanialy glos wokalisty - Piotra Roguckiego, czynia Pierwsze Wyjscie z Mroku najlepsza polska plyta owego roku. Zachwyty nad zespolem i albumem sa jak najbardziej uzasadnione, bowiem krazek wypada swietnie. O takie plyty ciezko w naszym kraju, a i zagranica trudno by szukac czegos na podobnym poziomie.
Plyte otwiera Leszek Zukowski, czyli ponad osmiominutowy, bardzo klimatyczny utwor. Zaczyna sie spokojnie, ale z czasem napiecie rosnie, by w koncu wybuchnac. Swietnie zaspiewany i zagrany, a takze, co chyba jest najbardziej zauwazalne, obdarzony fantastycznym tekstem.
Nastepnie mamy kompozycje Sierpien z riffowanym wejsciem i liryczna zwrotka. Niby taki normalny utwor, a jednak porywa momentami podobnie jak nastepny w kolejnosci Chaos Kontrolowany, gdzie na wstepnie mamy fajnie brzmiaca perkusje i gitare. Przypomina to troche Funk i nie bez powodu moze budzic skojarzenia chocby z Red Hot Chili Peppers.
Bardziej rockowo jest, gdy wchodzi utwor tytulowy, czyli Pierwsze Wyjscie Z Mroku. Ostre, niekiedy metalowe dzwieki przeplataja sie ze spokojniejszymi, a tekst jak zwykle jest bardzo poetycki.
Odpoczac mozemy sluchając nastepnego utworu - Pasazer, a kolejny Ocalenie obdarzony jest zapamietywalnym refrenem. Zaraz potem mamy singlowy Spadam, utwor, ktory kazdy z nas powinien rozpoznawac. Fajnie brzmiacy bas i niesamowicie dzwieczny glos wokalisty, a takze mocna koncowka, sprawiaja, ze chce sie tego utworu sluchac w nieskonczonosc.
Czas Globalnej Niepogody znow porywa. Typowa juz dla zespolu spokojniejsza zwrotka i ciezki refren, a takze mamy tu niespodzianke w postaci scratch'u. Nic tak nie elektryzuje jednak jak zawarte w utworze slowa tekstu, ktore z kolei sa jeszcze lepsze w przypadku Nie Wierze Skurwysynom. Kazdy kto poslucha tego utworu przyzna mi racje, a do tego bedzie mial okazje usluszec ciekawe dzwieki. Koncowka utworu, to naprawde mocne uderzenie, z kilkukrotnym wywrzeszczeniem slow z tytulu utworu.
Troszke elektroniki jeszcze nikomu nie zaszkodzilo, a to wlasnie prezentuje nam Coma w utworze Sto Tysiecy Jednakowych Miast. Jest tu oczywiscie sporo rocka, ale motyw przewodni to dzwieki elektroniczne. Mnie osobiscie bardzo podoba sie tu spiew wokalisty. Tekst, rowniez jest godny uwagi.
Album zamyka Zbyszek, utwor ktory wedlug mnie jest obdarzony chyba najlepszym tekstem z posrod wszystkich zaprezentowanych na plycie. Mozna okreslic go jako "maksimum tresci, w minimum slow", bowiem tekst do Zbyszka liczy sobie kilka linijek. Oddziaywanie tego takstu na wyobraznie jest tak silne, ze bez problemu wyobrazasz sobie opisane tam wydazenie. Muzyka rowniez swietna, z czestymi zmianami tepa i brzmienia. Ogolem rewelacja, ale to chyba w przypadku Comy jest oczywiste.
Podsumowujac moge powiedziec, ze zyczyl bym sobie aby w naszym kraju takich debiutow bylo wiecej. Ocena piec gwiazdek, wysoka, ale jak najbardziej zasluzona.
[Apes]
|